Antena na dachu, światełka w kuchni :)
Mój mąż jak spiderman bohatersko wylazł na dach i zamontował naszą kosmiczną antenę, oczywiście jakikolwiek stres towarzyszacy temu zadaniu dotyczył tylko mnie... takie tam babskie histerie i zbyt bujna wyobraźnia typu makabra!
Dzieki nieocenionemu teściowi i jego precyzyjnej mapce, wiedzielismy dokładnie w którą stronę kierować tego smoka-dzięki tato Macieju
No i kolejne światełka, tym razem podswietlenie sufitu w kuchni...
Jak się ściemniło to tak się zrobiło trochę jak w niebie
O rany, wszystko to pomału zaczyna nabierac ksztaltu, a ja ciągle nie mogę uwierzyc że TO będzie mój DOM, a nie budowa... No i nie ma pana Tomasza, tak jest jakoś pusto i płytki wszystkie juz położone, więc dorzucam jako epitafium ostatnią ścianę zrobioną przez niego...
Teraz czekamy na malarzy, ale mają jakieś opóźnienie a farby czekają...
...no i grzać nie można bo grzejniki nie powieszone, więc zaczyna być chłodno jakoś dogrzewamy kominkiem ale to trochę mało...jest ok 13 stopni więc w ruchu jest ciepło ale jak się siądzie na chwilkę to już mniej przyjemnie... pozdrawiam